Baju, baj...

Chciałabym wam dzisiaj polecić bajki dla dzieci do czytania na dobranoc. Ale zanim przejdziemy do rzeczy, kilka słów tytułem sprostowania. Nie chciałabym się w żadnym razie wymądrzać, ale w natłoku spraw i zdarzeń umykają nam pewne różnice między podobnie brzmiącymi pojęciami, które tak naprawdę mają jednak inne znaczenie…

Do czego zmierzam? Otóż forma literacka, którą potocznie nazywamy bajką, w rzeczywistości nosi nazwę baśni. Zapytacie: jaka to różnica? I czy to nie wszystko jedno, jak mówimy – bajka czy baśń? Nie chciałabym się czepiać. Mówcie, jak wam się podoba. Jesteście wolnymi ludźmi. Ale fajnie się stanie, jeśli będziecie wiedzieć troszkę więcej, mieć świadomość tej różnicy.

Otóż – moi drodzy czytelnicy – bajką nazywamy krótki, wierszowany utwór epicki, zawierający ogólną naukę moralną (potocznie: morał), umieszczoną na początku, a częściej na końcu tego utworu. Charakteryzuje się realizmem, portretuje zwyczajnych ludzi z ich licznymi wadami i zaletami. Niestety, w bajce często zło zwycięża nad dobrem. Tak, jak – niestety – bywa w realnym życiu.

Baśń – jest najczęściej pisana prozą; pewne jej fragmenty bywają wierszowane. Nie zawiera zazwyczaj bezpośredniego morału, a raczej ogólne przesłanie. W baśni zazwyczaj spotkacie postaci kontrastowe;
kogoś złego, tak zwany czarny charakter oraz koniecznie kogoś o przeciwstawnym charakterze – bohatera pozytywnego. Znajdziecie tu elementy fantastyczne, zaś w ostatecznym rozrachunku dobro zawsze zwycięża nad złymi mocami.

Baśnie niosą wiele wzruszeń, ciepła i optymizmu. Jeśli nawet w trakcie lektury czytanej przez mamę, tatę, czy starsze rodzeństwo, spłynie łezka po policzku naszego milusińskiego, to nic. To są dobre emocje, które budują człowieka dobrego, otwartego i empatycznego. Szanującego ludzi i wrażliwego na ludzką krzywdę. Starającego się w dorosłym życiu reagować na czarne strony naszego świata…

Jakie baśnie polecam? Co możecie czytać waszym pociechom? Jakie baśnie przyniosą waszym dzieciom spokojny sen i bezboleśnie wprowadzą z czasem w świat „poważniejszej” literatury?

Sztandarową pozycją w „baśniowej” biblioteczce waszego dziecka powinien być wybór baśni niezapomnianego Hansa Christiana Andersena. To chyba największy „evergreen” literatury dziecięcej – jeśli mogę tak powiedzieć. Baśnie dziewiętnastowiecznego Duńczyka z Odense, po raz pierwszy wydane w roku 1835, przeżyły do końca wiek dziewiętnasty, dwudziesty i wkroczyły śmiało w dwudzieste pierwsze stulecie. Czytają je nasze dzieci, czytaliśmy je my, a wcześniej nasi rodzice i dziadkowie. Taka ciągłość – to coś pięknego. Niechaj trwa dalej.

Baśnie Andersena, dostępne obecnie na rynku wydawniczym, funkcjonują w wersji znacznie okrojonej. Sama posiadam w swoich zbiorach trzytomową ich wersję, wydaną w latach pięćdziesiątych ubiegłego wieku. Zawiera wiele baśni, które u nas pozostały nieznane, mimo swojej niewątpliwej urody.

Ale dosyć tych wspominek. Któż z mojego pokolenia – i tych późniejszych – nie zna zapierających dech w piersiach przygód Gerdy i Kaja, bohaterów „Królowej Śniegu”? Łączących ich uczuć, których nie były w stanie pokonać trudy podróży ani lodowata władczyni?

Kto nie płakał nad przesmutną historią „Dziewczynki z zapałkami”, spowodowaną znieczulicą i brakiem uczuć wyższych w społeczeństwie? (jakże aktualne – pomimo upływu prawie dwustu lat).

Któż nie wzruszał się losem „Małej Syrenki „, zawieszonej gdzieś pomiędzy światem ludzi i ludzkich uczuć a wodnym światem syren?

Tych pięknych baśni jest o wiele więcej. Niosą ze sobą wiele wzruszeń. Budzą na twarzach naszych dzieci i wnuków – a często również na naszych – uśmiech radości lub wzruszenia. Przypominają nam o tym, że nie wszystkim jest dobrze i łatwo. I że przyjazna ręka wyciągnięta w porę może uratować ludzką godność, a często nawet ludzkie życie. Budzą pozytywne emocje. Pozwalają na chwilę zadumy nad ludzkim losem, nad zmiennymi kolejami życia. Dają nadzieję, że może jednak nie jest tak źle, dopóki o tym pamiętamy…

Idźcie, kochani, do najbliższej księgarni, kupcie swoim dzieciakom „Baśnie” Hansa Christiana Andersena. Albo zamówcie przez Internet. Możecie wprawdzie wypożyczyć w bibliotece miejskiej, ale jednak namawiam do kupna. Taką książkę koniecznie trzeba mieć w domu. Nie pożałujecie!

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Please enter your name here